Chyba
nikt nie wyobraża sobie rozpoczęcia dnia, zwłaszcza w jesienną
słotę, bez filiżanki aromatycznej, mocnej kawy. Dla wielu zmieniło
się to w swoisty religijny rytuał, podczas którego nie można
opuścić ani pomylić żadnego etapu. Oczywiście tak jak w
prawdziwym świecie, istnieje wiele wyznań. Jedni wierzą w kawę
rozpuszczalną, inni wychwalają kawiarki i ekspresy ciśnieniowe.
Każdy znajdzie coś dla siebie, pod warunkiem, że kawa jest
dostępna. Gdy nadchodziła dziejowa zawierucha, gromadzono zapasy
ziaren arabiki i trzymano je jak najcenniejszy skarb. Wojna ma jednak
to do siebie, że lubi się przeciągać a trocinowy chleb czymś
trzeba popić.
kiminsook / pixabay.com |
Najwięcej
ersatzów wymyślono w Niemczech, czemu nie ma się co dziwić. Kraj
ten często był doświadczony wojną, a że jest to naród
kreatywny, to potrafił znaleźć zamienniki kawy. Niektóre były na
tyle dobre (i tanie!), że zagościły na dłużej w niemieckich
kuchniach. W 1913 roku przeciętny obywatel Drugiej Rzeszy wypijał
194 litry surogatów, podczas gdy wartość ta dla arabiki wynosiła
zaledwie 40 litrów. Podobnie proporcje kształtowały się w 1938
roku - odpowiednio 244 litry i 44 litry. Nie bez znaczenia ma fakt,
że w tamtym czasie promowano krajowe produkty, podkreślając
korzystny wpływ ich spożywania na gospodarkę państwową. Po
drugiej wojnie światowej wskaźniki diametralnie się odwracają,
głównie ze względu na zwiększenie areału upraw kawy arabskiej na
świecie i gwałtowne potanienie surowca. W 1966 roku mieszkaniec RFN
wypijał 27 litrów ersatzów a w 1983 r. zaledwie 9 litrów. Dla
kawy prawdziwej proporcje wynoszą odpowiednio 127 i 170 litrów.
Opisywałem
metody wytwarzania kawy z mniszka lekarskiego i z cykorii podróżnik.
Zwłaszcza ta ostatnia zdobyła dużą popularność a jej kariera
rozpoczęła się bardzo wcześnie - w 1592 roku Prosperus Alpinus,
obywatel Republiki Weneckiej, fizyk i botanik, opisuje napój
uzyskiwany z korzeni podróżnika. W XVII wieku kawa cykoriowa była
szerzej znana – pito ją w Italii, Holandii, Belgii oraz w
księstwach niemieckich. W drugiej połowie XVIII wieku we Francji a
później w Prusach (z błogosławieństwem Fryderyka Wielkiego)
zaczęto zakładać plantacje cykorii podróżnik. Prawdziwy rozwój
nastąpił w latach 1806-1813 podczas tzw. blokady kontynentalnej,
wprowadzonej przez Napoleona. W Europie rozpowszechniła się wówczas
wiedza na temat uprawy i prażenia korzeni podróżnika, co
zaprocentowało w późniejszych latach. Gościła w filiżankach w
Austrii, Anglii, Czechach, we Francji – niemal wszędzie. Import
prażonych korzeni w Wielkiej Brytanii w 1845 roku wyniósł niemal
pięc milionów funtów (2250 ton). Produkcja rosła w oczach - w
1882 roku w Europie wyprodukowano 125 tysięcy ton kawy cykoriowej!
Mimo wielu zalet przegrała walkę z kawą arabską, choć nie był
to nokaut. W latach 70. XX wieku wytworzono 45 tysięcy ton prażonych
korzeni cykorii.
Równie
znane w Europie były kawy zbożowe. Są popularne do tej pory –
wystarczy spojrzeć na półki w sklepach – do wyboru, do koloru.
Pod koniec XVII wieku zaczęto sporządzać napoje z prażonego
chleba. Zbożowe surogaty zaczęto produkować w pierwszej połowie
XVIII wieku. Używano do tego celu głównie żyta i jęczmienia,
przy czym te ostatnie wykorzystywano również w formie słodu.
Surogaty były jednogatunkowe – nie mieszano zbóż ze sobą. Przed
wybuchem I wojny światowej w Niemczech wypijano w sumie 100 tysięcy
ton kawy jęczmiennej i 23 tysiące ton kawy żytniej. Pito ersatze
pszeniczne, kukurydziane i owsiane, ale w niewielkich ilościach.
W
literaturze można spotkać wzmianki ersatzach wykonanych z
najróżniejszych, często zaskakujących składników. Nigdy nie
zdobyły wielkiej popularności, inaczej niż w przypadku zbóż czy
cykorii. Jednak ich ciekawy smak, często również dostępność
surowca i jego cena, każą zastanawiać się, nad przywróceniem ich
światu. Poprzednią notkę poświęciłem kawie mniszkowej, więc
tutaj nie będę o niej wspominał. Skupię natomiast na innych
surowcach, często zaskakujących. Fascynujące, co potrafi człowiek
wypić, jak go przypili!
Kawa
żołędziowa ze względu na żmudny sposób przygotowywania, nigdy
nie zdobyła rzeszy fanów. Żołędzie mają w swoim składzie
taniny, około 5-6%, nadając ściągający smak. Innymi słowy –
kawa jest niedobra, chyba że pozbędziemy się ich, za pomocą
wyługowania lub gotowania. Produkcja w Niemczech w 1913 roku
wynosiła 1500 ton. Jan Krzysztof Kluk w Dykcyonarzu Roślinnym
(koniec XVIII wieku) pisze:
"Są
przecież [żołędzie] użyteczne i zdrowe dla ludzi zażyaiąc
palone na Kawę, następuiącym sposobem: a zaręczam z
doświadczenia, że i pieszczone usta od właściwey Kawy nie łatwo
rozeznaią. Doyrzałey i nierobaczywey Żołędzi nazbierawszy,
zdeymuie się z nich łupina, i oskrobie skoreczka: tak ochędożone
iąderka pokraiaią sięw kosteczki, i płasko, naprzykład na
blachach, rozłożone, ususzą się w piecu wolnie ciepłym. W czasie
suszenia występuie z nich pot, ktory mogł w sobie mieć iąką
szkodliwość: susząc więc kilkakrotnie się przemieszaią. Do
zażycia, dla twardości utłuką się pierwey, a potym umielą, i
gotuią z czwartą częścią, a naywięcey trzecią pospolitey
Kawy."
Kawa
łubinowa to produkt charakterystyczny dla wschodniej Europy.
Wymyślona w Imperium Rosyjskim, dotarła w połowie XIX wieku do
Niemiec i Austro-Węgier. Była dość chętnie pita podczas I wojny
światowej. Później nie zrobiła wielkiej furory – zresztą Kluk
robił jej pewne wyrzuty:
"W
niektorych Ogrodach wieyskich sadzi co wiosna iego nasienie, ktore z
niewiadomości poczytawszy za prawdziwą Kawę, albo raczy byle z
czegokolwiek była Kawą, palą i iak Kawę zażywaią. Namoczone w
wodzie, aby gorycz utraciły, a potym gotowane, mogą się zażywać
na pokarm."
Kawa
lipowa była bardzo rzadka, mimo wielkiej powszechności lip w naszej
części kontynentu. Nasiona prażono i mielono, uzyskując z nich
całkiem dobry surogat, może nieco egzotyczny. Częściej jednak
wytłaczano z owoców olej, który podobno świetnie pasował do
czekolady. Kluk przyrównywał do go "Prowanckiey Oliwy",
co wskazuje na jego doskonałe walory smakowe.
I
znów nie wyrobiłem się z tematem! Chyba czeka mnie trzecia część
notki o zamiennikach kawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz