Uwielbiam patrzeć na świat z niecodziennej, mistyczno-alchemicznej perspektywy, która znacznie różni się od powszechnie przyjętego postrzegania natury świata. Zapewne bliżej jej do Sztuki Królewskiej bądź ezoteryki, niż twardego i realnego, ale dość nieprzyjemnego schematu ‘białe-szare-czarne’. Dzięki takiemu spojrzeniu wszystko nabiera głębszego sensu - człowiekowi zaczyna zależeć na tym co robi, przez co nie wpada w rutynę ani znużenie. „Farmakognozja” Kohlmunzera zamienia się w grymuar prawdziwej wiedzy o człowieku i roślinach, natomiast butelka syropu imbirowego staje się rzadkim naczyniem wypełnionym orientalnym lekiem cenniejszym od złota. Ta sama magia przemienia szklany flakonik pachnącej wody kolońskiej w esencję wyizolowaną z owoców, kwiatów i ziół, która nie tylko aromatyzuje nas i cały świat, ale również napełnia ciało nową energią, a umysł mądrymi myślami.