wtorek, 20 listopada 2018

Francówka: wielka historia małej buteleczki

Kilka lat temu odwiedziłem jeden z lubelskich sklepów zielarskich. Na wyprzedażowej półeczce dostrzegłem fikuśny, szklany flakonik z niebieską etykietką i napisem ALPA. Szybko skojarzyłem, że przezroczysty płyn w środku to słynna czeska francówka, którą niektórzy wychwalają pod same niebiosa. Niewiele myśląc, kupiłem rzeczoną buteleczkę; kosztowała niewiele, bodaj pięć złotych. Chciałem wypróbować zawartość przy okazji jakiegoś jesiennego przeziębienia, ale żadne nie nadeszło. W końcu podczas przeprowadzki szyjka utłukła się, preparat wsiąkł w karton i tyle z kurowania się francówką. Pozostał tylko przyjemny zapach…