"Baczny
człowiek uważa, co łopian, a co pokrzywa."
Dzisiejsza
notka miała być monograficznym wpisem o łopianie. Zmieniłem
jednak koncepcję, gdy zacząłem szukać informacji na temat
właściwości leczniczych łopianu. Będzie ona początkiem
prywatnej krucjaty przeciwko polskiej fitoterapii, która jest w
naprawdę opłakanym stanie.
W
moim rozumieniu zielarz to osoba, która nadzoruje proces produkcji
oraz zbioru surowców zielarskich, aż do momentu ich zakonserwowania
i opakowania. Fitoterapeutą jest osoba, która rozpakowuje
zapakowany przez zielarza towar i wykorzystuje go do receptury i
praktyki fitoterapeutycznej. Jeżeli fitoterapeuta jest jednocześnie
zielarzem, to jeszcze lepiej, gdyż zioła z których korzysta, zna
niemalże od nasionka, co jest swoistą gwarancją jakości.
Fitoterapeuta, podobnie jak lekarz, ma obowiązek (moralny),
aktualizować i poszerzać swoją wiedzę. Zauważam jednak, że w
Polsce (i na całym świecie, Polska wyjątkiem nie jest), jakieś
stare demony trzymają się nadzwyczaj mocno. Rozliczne błędne
przekonania, kłamliwe informacje, często powielane nawet w pracach
naukowych, mocno pokutują w umysłach polskich fitoterapeutów,
zaniżając skuteczność terapii roślinnych. Co więcej, często
sięgają oni po medycynę niekonwencjonalną, spychając
jednocześnie fitoterapię w zakres paranauk. Ta niechęć do
aktualnych osiągnięć świata nauki wynika zarówno z lenistwa, jak
i pewnej wygody.
Chciałbym
kiedyś, po pięciu latach studiów rozpocząć staż, a następnie
praktykę fitoterapeutyczną opartą na współpracy z lekarzami.
Zamiast farmakoterapii, spróbujmy najpierw ziół. Jakich? Niech
odpowie fitoterapeuta! Niech sporządzi ziółka/ekstrakt/nalewkę/maść.
To byłaby klęska dzisiejszych fitoteraputów, którzy żyją wiedzą
XIX wieczną. Wtłoczenie ich w ramy dzisiejszego systemu służby
zdrowia, byłoby ich upadkiem. Skończyłoby się szerzenie herezji i
pokątne leczenie. Wymagano by rzetelnej wiedzy i osiągnięć!
Piszę
o wiedzy przestarzałej – o co chodzi? I tutaj na scenę wkracza
modelowy przykład, jak to praktyka rozmija się z teorią –
łopian. Najpierw nieco wiedzy na jego temat.
Na
łopian w Polsce mówiono różnie – łopienie, łopuch, łopyan.
Zwykle jednak używano formy rzep, nawiązującej do niezwykle
czepnych owoców. Miał poważanie wśród prostego ludu, które
wywodziło się z czasów słowiańskich, dawno zapomnianych – ileż
musiał znaczyć, jeżeli święcili go księża? Wiemy o tym, że
łopian zebrany na Jana Chrzciciela (24 czerwca), wysuszony i
zatknięty pod strzechę, miał chronić przed bólem brzucha.
Również koniarze wysoko cenili tę roślinę, wykorzystując ją w
swego rodzaju magii handlowej. Będąc na targu, przyczepiali
niepostrzeżenie go grzywy albo ogona kilka rzepów, chcąc w ten
sposób przywołać, przykleić do siebie kupców. Czymże jest
jednak takie wykorzystanie łopianu, wobec albańskiego rytuału
egzorcyzmowania? Liście łopianu odgrywały w nim rolę pewnego
rodzaju patery, nakrycia na poświęcony chleb i wino. Księża za
ich pomocą wypędzali z ciała opętanego leśne demony i inne złe
moce.
Arctium lappa w "The Herball" Gerarda |
Łopian
nie tylko był ważny dla ducha – ale również i dla ciała.
Ugotowane młode łodygi zachwalano jako smaczną potrawę,
przypominającą w smaku szparagi. Ze świeżych łodyg robiono
sałatę, przyprawiając odrobiną soli, octu i oliwy. Można również
było je marynować, robiąc to samo co w przypadku ogórków.
Korzeń, który był wykopany na wiosnę, w smaku miał przypominać
karczochy a smażony w cukrze, był najpyszniejszym
smakołykiem.
Oczywiście
nie tylko kulinarnie wykorzystywano łopian. Zdecydowanie największą
rolę odgrywał w medycynie. Marcin Urzędów wraz ze starożytnymi
medykami zalecał go na stare rany i łamania kości. Syreniusz (1613
r.) wypisał całą litanię zastosowań liści, jak i korzenia,
zdecydowanie największą uwagę poświęcając leczniczym
zastosowaniom w przypadku ukądzenia "gadźiny, jaszczurki i psa
wściekłego". Kluk (koniec XVIII w.) otwarcie twierdził, że
korzeń łopianu może zastąpić sarsaparillę (korzenie kolcowoju),
która w jego czasach, kosztowała niebotyczne sumy. Zalecał go na
"otworzenie zamulonych wnętrzności", zimne febry,
gorączki i podagrę. Wyżycki (połowa XIX w.) dopisał do tego
reumatyzm, świerzb i zmiany skórne, szkorbut, skrofuły i
zatrzymanie miesiączkowania. U Czarnowskiego (lata 30. XX wieku)
czytamy o leczeniu nim syfilisu, oparzeń i jątrzących owrzodzeń.
Łopianowi zaczęto przypisywać działanie regeneracyjne i
zwiększające porost włosów. W Hagers Handbuch der
Pharmazeutischen Praxis z 1902 roku czytamy, że od wieków
przypisuje mu się wpływ na włosy, przy czym autorzy sceptycznie
podchodzili do odwarów i maceratów olejowych ówcześnie
wykorzystywanych, większą wiarę dając w olejek eteryczny z
korzenia, rozpuszczony w oliwie z oliwek. Do dzisiaj spotykamy
szampony zawierające ekstrakty z łopianu.
Polscy
fitoterapeuci do dzisiaj zalecają korzeń łopianu (Radix Bardanae)
jako skuteczny środek zwiększający porost włosów oraz działający
na wszelkiego rodzaju choroby skórne – czyraki, egzemy, łuszczycę,
trądzik, a także ropne owrzodzenia. Tyle praktyka – niestety,
fałszywa.
Nie
ma żadnych dowodów, mówiących o pozytywnym wpływie przetworów z
łopanu (zwłaszcza korzenia), na wyżej wymienione przypadłości.
Ba! Możliwe jest nawet zaostrzenie stanów zapalnych. Odnotowano
kilka przypadków kontaktowych zapaleń skóry po naklejeniu
plastrów, w których główną substancją był ekstrakt z łopianu.
W tych kwestiach jest używany absolutnie błędnie, co wynika z
nieznajomości badań klinicznych. Na co więc wpływa łopian?
Korzeń
łopianu zawiera poliacetyleny, które wpływają na układ
trawienny, zwiększając wydzielanie soku żołądkowego. Jednakże
ze względu na brak badań dotyczących toksyczności, zaleca się
używanie łopianu w tym celu z "głową". Najwyraźniej
nie jest jednak toksyczny. Badania na szczurach, którym podawano
karmę, w której skład wchodził łopian (33% masy karmy), nie
wykazały żadnej kancerogenności. Co więcej, łopian wykazuje
działanie antymutagenne, które przypisano związkom lignanowym.
Dodatek błonnika łopianowego do karmy szczurów spowodował
zmniejszenie toksycznego wpływu sztucznych barwników.
Inne
badania na szczurach pokazały, że włączenie do diety ekstraktów
z łopianu, powoduje ostry spadek stężenia glukozy we krwi i wzrost
tolerancji węglowodanów.
Ekstrakty
z liści i kwiatów łopianu, działają na bakterie Gram-dodatnie
(Staphylococcus aureus, Bacillus subtilis, Mycobacterium smegmatis) i
Gram-ujemne (Escherichia coli, Shigella flexneri, Shigella sonnei),
natomiast ekstrakt z korzenia wpływa tylko na bakterie G-.
Teoria
a praktyka. Praktyka oparta na błędnej wiedzy, czy teoria poparta
badaniami naukowymi? Wolę być teoretykiem, niż pogłębiać
chorobę u osób szukających ratunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz