"Na
górskich stokach pasterze znaczyli
godzinę,
którą pokazywała prawdziwie
cykoria,
wzleciałemu skowronkowi,
podnosząc
do niego swe łagodne oko,
błękitem
spokojne.
I
ty, maleńki pąsowy przechylony kwiecie,
garniesz
swe obrzeżone płatki
do
piersi, w godzinę zamknięcia,
gdy
noc skapuje w darniowy grunt.
fragment
"The Horologe of the Fields",
Charlotte
Turner Smith (1749-1806)
Zacytowany fragment wiersza dotyczy właściwości cykorii podróżnik. Otwiera ona kwiaty wcześnie rano, około godziny ósmej a zamyka o czwartej, piątej po południu.
Cykoria
podróżnik była bohaterem kilku baśni i legend, zwłaszcza na
terenach dzisiejszych Niemiec, Austrii i Czech. Jednakże nie
znalazłem pełnych tekstów tych dzieł a jedynie ich krótkie
streszczenia. Być może nigdy nie były one spisane lub pisma nie
zachowały się do naszych czasów. Postanowiłem więc popuścić
wodze fantazji i szkielety dawnych historii przyoblekłem w ciała,
dając tym samym nowe życie odtworzonym baśniom.
O
ZROZPACZONEJ DZIEWCZYNIE
W
dalekim mieście żyła młoda dziewczyna, nadzwyczaj piękna.
Mieszkała z ojcem i matką w bogatym domu, przez co nie znała ani
trosk, ani problemów. Miała swojego ukochanego, za którego
pragnęła wyjść – on kochał ją a ona jego. Całe dnie spędzali
ze sobą, a ich rodziny cieszyły się z tak wielkiej miłości
pomiędzy nimi. Pewnego dnia do miasta przybył herold, obwieszczając
wojnę. Jej narzeczony zaciągnął się do regimentu i wymaszerował
z armią. Przed wyjściem z miasta, spotkał się ostatni raz z
ukochaną i obiecał, że rychło wróci z tej wojny, odznaczony
bohaterskimi czynami. Każdego ranka dziewczyna wychodziła na
miejsce, skąd go żegnała i czekała na niego do zmroku, po czym
wracała do domu. Nie chciała ani jeść, ani pić, targana tęsknotą
i smutkiem. W końcu wyczerpana, pozbawiona sił, upadła na drodze i
wydała ostatnie tchnienie. W miejscu, gdzie umarła, wyrosła wysoka
roślina z niebieskimi kwiatami, zwana Wegwarte – strażnikiem
dróg.
O
PORZUCONEJ KSIĘŻNICZCE I JEJ DWORKACH
W
bogatym zamku mieszkał król ze swoją córką oraz służbą.
Księżniczka była piękna i młoda, więc szybko znalazła męża,
którym był przystojny i równie młody książę. Ona była w nim
szaleńczo zakochana, lecz on po niedługim czasie zdradził ją z
inną szlachetnie urodzoną i uciekł z zamku. Córka króla oszalała
ze smutku i odmawiając pokarmów, słabła w oczach. W końcu
otoczona przez dworki, będąc na skraju śmierci zawołała "Ach!
Jakże chętnie przyjęłabym śmierć, będąc pewna, że zawsze
znajdę się tam, gdzie mój mąż!". Wierne służki powtórzyły
za nią: "I my byśmy z radością umarły, gdyby książę
zawsze nas widział przy tobie!". Bóg w niebie usłyszał ich
wołania, zszedł do nich i powiedział: "Wasze prośby będą
spełnione. Zamienię was w kwiaty. Ty, piękna księżniczko, w
płaszcz biały odziana, każdego dnia będziesz witać swojego
ukochanego, wychodząc mu naprzeciw. Wy natomiast – zwrócił się
do dworek – będziecie stać przy drodze w błękit ubrane, tak że
książę będzie musiał na was patrzyć!" Jak Bóg powiedział,
tak zrobił. Księżniczka i jej dworki zostały zamienione w
cykorie.
O
MAŁŻEŃSTWIE I CZAROWNICY
W
pewnym małym miasteczku niedaleko lasu, żyli ze sobą mąż i żona.
Wszyscy w okolicy stawiali ich za wzór małżeństwa. Nigdy się nie
kłócili, zawsze byli ze sobą w zgodzie. Mąż codziennie wychodził
do pracy wcześnie rano, a żona zajmowała się domem i poletkiem.
Pewnego
razu męża wracającego z pracy zaczepiła nieznajoma staruszka,
mówiąc:
- Oj
ty nieszczęśliwy!
Mąż
zdziwił się wielce, bo nie miał żadnych zmartwień.
- Dlaczego
tak mówisz, babuleńko?
- Żona
ciebie zdradza! Sama widziałam to na własne oczy!
Mąż
zrazu nie chciał jej wierzyć.
- Udowodnij,
że tak jest. Znam swoją żonę i to najczcigodniejsza kobieta,
jaką znam.
- Oj,
zdziwisz się, zdziwisz wielce i to złamie ci serce... Idź do domu
i nie daj po sobie poznać niczego. Jutro w czasie południa przyjdź
tutaj na dróżkę, będę czekać schowana w bzie!
Mąż
zgodził się niechętnie, nie ufając jej do końca.
Następnego
dnia mąż, zamiast zjeść posiłek w pracy, pobiegł na wyznaczone
miejsce. W bzie siedziała staruszka.
- Schowaj
się i patrz!
Mąż
wpatrywał się w swój dom tak pilnie, że nie zauważył, gdy
staruszka wyrzuciła z kieszeni kamyczek. Gdy to zrobiła, zaczął
krakać kruk. Za sprawą czarów, żona w domu nie słyszała
krakania, lecz głos męża, który wołał "Kochanie, już idę!
Wyjdź mi na spotkanie!". Posłuszna żona wyszła przed dom,
wyszła na dróżkę, lecz nikogo nie widziała. I znowu staruszka
upuściła z kieszeni kamyczek. Zaczęły szumieć bzy, w których
siedział mąż. On jednak nie słyszał wiatru, lecz głos żony,
nawołujący "Kochanku! Kochanku! Przyjdź już do mnie, męża
nie ma w domu!". W końcu żona wróciła do domu, sądząc że
przesłyszała się, a mąż wyszedł z krzaków.
- Jeżeli
dalej nie wierzysz, to przyjdź jutro! Tylko nie daj po sobie
poznać czego!
Następnego
dnia wszystko znów się powtórzyło. Staruszka niepostrzeżenie
upuściła kamyczek, żona wyszła przed dom, słysząc głos męża,
proszącego o wyjście mu naprzeciw. Gdy spadł drugi kamyk, mąż
słyszał głos żony, nawołującej kochanka. Żadne z nich niczego
nie mówiło, lecz każde słyszało, za sprawką czarownicy. Mąż
dalej nie dowierzał.
- Dalej
nie wierzysz? Ach! Przyjdź jutro i przekonaj się, że twoja żona
czeka na kochanka!
Trzeciego
dnia mąż znów schował się w bzie. I tak jak ostatnio, za sprawką
złych czarów usłyszał głos swojej żony, która zapraszała do
siebie kochanka. W końcu mąż nie wytrzymał, wyszedł z krzaków,
podbiegł do żony i zaczął ją łajać.
- To
ja ciężko pracuję, a ty kochanków szukasz? Jak śmiesz to
robić? Robię dla ciebie wszystko, haruję niczym wół, a ty tak
się odpłacasz?
- Co
w ciebie wstąpiło mężu? Wołałeś mnie, abym wyszła ci
naprzeciw!
- Kochanków
spraszasz! Jak możesz robić to za moimi plecami! Ach, ty niedobra
kobieto!
Złość
przepełniła męża, który uderzył żonę, czego nigdy nie zrobił.
Ona wpadła w płacz i zaczęła uciekać dróżką. Zatrzymała się
przy bzach i zawołała rzewnym głosem!
- Ach,
jam niewinna! Za cóż mnie pokarało? Jak ja chciałabym zniknąć
z tego świata!
Siedząca
w krzaczyskach czarownica pod nosem zamruczała "Jak sobie
życzysz!" i zamieniła żonę w przydrożną cykorię. Mąż,
widząc to, zrozumiał że został podstępnie oszukany. Zaślepiony
złością, podbiegł do bzów, wziął leżący nieopodal ciężki
kamień i zrzucił go wiedźmie na głowę. Gdy to zrobił, padł sam
bez życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz