wtorek, 17 stycznia 2017

Jak nie przyrządzać leków roślinnych?

Ostatnio miałem wyjątkową nieprzyjemność przeprowadzenia krótkiej polemiki dotyczącej preparatów galenowych z panią Justyną Głażewską, która prowadzi stronę Fitopower (http://justynaglazewska.eu/). Chodzi o krótki artykuł udostępniony na Facebooku, w którym pani Głażewska opisuje różne formy leków, które można sporządzić z roślin. Nie omieszkałem wsadzić swoich trzech groszy w komentarzu, który to jednak szybko został usunięty. Nie lubię, gdy wiedza jest kasowana. Nie lubię tego tak mocno, że aż poświęcę temu nieszczęsnemu wpisowi całą notkę.

NAPAR
"Zioła zalewa się wrzącą wodą, następnie studzi i cedzi po czasie 15 min. Napar jest gotowy do spożycia."

Zasadniczo zgadzam się co do formy przygotowania naparu. Takie są zalecenia: dodajemy wodę w temperaturze 100°C do surowca i gotujemy przez 15 minut, najlepiej w łaźni wodnej. Cedzimy i... już koniec? Co z ubytkiem masy wody? Wygotowany surowiec też tak zostawiamy do wyrzucenia? Otóż nie! Gotujemy wodę, zalewamy nią surowiec, niech postoi minutę-dwie i uzupełniamy brakującą masę.

ODWAR
Pani Justyna napisała, iż sporządzamy gdy nasz surowiec zawiera substancje trudno rozpuszczalne w wodzie. To, że będziemy surowiec gotować, rozpuszczalności związków chemicznych w ogóle nie zwiększy, chyba że trafimy na takie, które rozpuszczają się w wodzie wrzącej. Odwary są przeznaczone dla części roślin wyjątkowo twardych i trudnych w obróbce: kora, korzeń, kłącza – o zwartej budowie anatomicznej. Wodę do odwarów możemy zakwasić (dla surowców alkaloidowych) lub zalkalizować (saponiny kwaśne) albo zostawić tak jak jest (reszta roślin, chyba że udowodniono inaczej).

Nie mogę zgodzić się z tezą, jakoby stan wrzenia w odwarze powinien trwać 2-4 minuty. Jest to nieprawda. Ten rodzaj preparatu wykonuje się dosyć długo: około 45 minut, z czego 30 minut przypada na stan wrzenia wody (powyżej 90'C).

MACERAT
"...spożywa się podgrzany..."
Nie znam wytycznych, które mówią o podgrzewaniu maceratu. Wykonujemy tę formę z surowców śluzowych, które są dosyć wrażliwe na działanie temperatury. Podgrzanie może spowodować rozpuszczenie skrobi a stąd jeden krok do kisielu.

POWIDEŁKA
Jestem zaskoczony, że wyciągnęła Pani tę formę preparatów ziołowych z czeluści niebytu. Już w latach 60. nikt ich nie wykonywał. Ich chwała zniknęła po drugiej wojnie światowej – a niesłusznie. Zdrowe, pożywne, łatwo coś tam wsypać. Sporządza się je prosto: łączy powidła z proszkiem. Najczęściej wybiera się śliwkowe albo tamaryndowe. Dżemy są stanowczo za rzadkie. Pani napisała, że owoce łączy się z miodem: w taki sposób robimy deser, nie leki roślinne. Miód a powidełka to zupełnie inne sprawy: dla tego pierwszego są zarezerwowane ziołomiody. Można go dodać do powidełek jako corrigens, ale nie może stanowić basis! Wyjdzie za rzadkie? To szczyptę zagęszczacza i już mamy powidełka!

SOKI
To jest dobre. "...surowiec roślinny należy zmiażdżyć, [...] wycisnąć i pozostawić w temperaturze pokojowej przez kilka dni. Potem zlać sok znad osadu. [...] Spożywać bezpośrednio po przyrządzeniu."

Powiem szczerze: nie rozumiem ni w ząb! Faza "bezpośrednio po przyrządzeniu" następuje, gdy wyciśniemy sok z rośliny. Pozostawienie go w temperaturze pokojowej na kilka dni, spowoduje co najmniej zatrucie. Jak można komukolwiek polecać do picia przefermentowany, zanieczyszczony zacier? Woland w Mistrzu i Małgorzacie słusznie łajał bufetowego o sprzedaż jesiotra drugiej świeżości. Pani Justyno! Świeżość jest tylko jedna – pierwsza i jedyna dla soków. Soki, napary i odwary sporządzamy i spożywamy ex tempore. Tyle ile trzeba.

NALEWKI
Napisała Pani: "zalewa się wódką (O mój Boże, nie, nie zalewamy wódką. Odpowiednią mieszanką etanolu i wody, jedne nalewki robimy tak, aby finalnie osiągnąć 65% a inne 35%) lub winem." Nie, nie ma czegoś takiego jak nalewka na winie. To ma swoją nazwę: wino. Również nie istnieje nalewka na glicerynie. I co z tego, że gliceryna to alkohol? To jest gliceryt! Zresztą zalewać można robaka, tutaj macerujemy albo jeszcze lepiej: robimy perkolat. Duże naczynie w kształcie stożka, surowiec, trzy części ekstrahentu... To nie jest "hop-siup"!

SYROPY
"Przyrządzone na ciepło soki owocowe w których rozpuszcza się cukier [...]". A co z syropem prawoślazowym? Albo z syropem miętowym? Tam też mamy sok owocowy?
"następnie gotuje [...]" - nie zawsze! Jeżeli nasz syrop zawiera substancje lotne, wykonujemy syrop na zimno. Ważne, aby osiągnąć odpowiednie stężenie cukru.
I na koniec największa herezja dotycząca syropów "łatwo ulegają zepsuciu". Ech.

9 komentarzy:

  1. Muszę sprostować- polemika nie dotyczyła preparatów galenowych, tylko formy Pana przekazu. :)
    Absolutnie przychylam się do uwag merytorycznych- zapraszam do śledzenia mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Imienniku mój, Bartłomieju! Forma przekazu nad wyraz agresywna. Polecam litr 65% nalewki z korzenia kozłka lekarskiego i spokój... duuużo spokoju. Jak litr nie pomoże to dwa. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A któż to się ukrywa jako Anonim? :) Do ogółu trafiają mocne, konkretne argumenty, nawet gdy są podlane nieco bardziej stanowczym tonem. Takie mam reakcje na Facebooku. Dlaczego nie polecisz intraktu melisowego tylko śmierdzącego kozłka? :)

      Usuń
  3. Teraz to ja nie zrozumialem kto kogo i dlaczego poprawia
    "Odpowiednią mieszanką etanolu i wody, jedne nalewki robimy tak, aby finalnie osiągnąć 65% a inne 35%) lub winem. Nie, nie ma czegoś takiego jak nalewka na winie. To ma swoją nazwę: wino." Jedne nalewki robimy... lub winem i zaraz dalej - nie ma czegos takiego jak nalewka na winie wiec ??? Czyli jesli zaleje, jednak uparcie, cos winem to nie jest to nalewka tylko wino?
    Trafilem tutaj z Patronite i raczej sie zawiodlem.
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Tomaszu, może faktycznie powinienem zaznaczyć lepiej, co napisała p. Głażewska. Pełne zdanie jej autorstwa brzmi tak: "zalewa się wódką lub winem". Moje wtrącenie w nawiasie wewnątrz nieoznaczonego cytatu może faktycznie mylić szyk zdania i wprowadzać w błąd. Dziękuję za zwrócenie uwagi.

      Usuń
    2. Ująłem cytat w kursywę i oznaczyłem cudzysłowami. Wracając do pytania: "Czyli jesli zaleje, jednak uparcie, cos winem to nie jest to nalewka tylko wino?" śpieszę odpowiedzieć. Formalnie tak, to jest wino, przy czym nie zna znaczenia czy białe czy czerwone. Historia precyzyjnie to rozróżniła, pewnie ze względu na zawartość etanolu w winie + dodatki wynikające z samego wina. Ale przecież nie jestem wyrocznią, ani nikogo nie zmuszę do stosowania takiego nazewnictwa, jakie będzie uważał za stosowne. Wypada jednak podkreślić pewne kwestie zasadnicze, wynikające z mocy używanego rozpuszczalnika i ich charakterów.

      Usuń
    3. Ach, ostatni komentarz. Za bardzo się rozdrobniłem. Zapraszam do kontaktu via e-mail. Z chęcią wyjaśnię jeszcze coś, jeżeli jest taka potrzeba. Chciałbym również dowiedzieć się, co wpłynęło na Pańską ocenę Manuału. Będzie to dla mnie wskazówką, jak prowadzić blog.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy artykuł i dyskusja, ze swojej strony sugeruje jeszcze się zapoznać z literatura. Ćwiczenia z receptury Krówczyńskiego i Receptura apteczna Jachowiczowej. Wszystko zależy od tego na których składnikach nam zależy i jaki odczyn będzie miał dany roztwór. Warto się zapoznać z wykazem dawek z Farmakopei Polskiej bo ziołami też można zaszkodzić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posiadam Ćwiczenia i są dobre, natomiast publikacja pani Jachowicz Ameryki nie odkrywa, gdyż brała udział w tworzeniu Ćwiczeń Krówczyńskiego. Co do FP, jest ona dosyć uboga jeżeli chodzi o zioła (i bardzo zachowawcza w tym względzie). Są inne publikacje, niezgorsze.

      Usuń