czwartek, 21 czerwca 2018

Rycyna: Czy mamy powody do obaw?

Życie płata niesamowicie przewrotne figle. Miałem wszystko ułożone i przygotowane: konspekt, grafiki, materiały, pierwsze akapity. Włączyłem serwis informacyjny i całość poszła w kompletną rozsypkę. Niniejszy tekst powstał w wyjątkowo ekspresowym tempie. Sprawa jest ważna i paląca, a mam przykre wrażenie, że zdolność rodaków do poprawnej oceny wydarzeń i grożących nam niebezpieczeństw jest mocno zaburzona. Konsekwencje niefrasobliwości społeczeństwa oraz elit będą wyjątkowo ponure, a efekty spoczną na miejskich cmentarzach w otoczeniu zniczy i żałobnych wieńców. 


Tunezyjczyk Sief Allah H. został aresztowany w Kolonii pod zarzutem produkowania rycyny, która miała zostać wykorzystana podczas kolejnych aktów terroru. Według niemieckiej prokuratury Tunezyjczyk był w kontakcie z grupą islamskich radykałów. Nie wiadomo, jak rycyna miała zostać rozprzestrzeniona, ale w mieszkaniu oskarżonego znaleziono materiały pirotechniczne, zmywacze do paznokci, metalowe kulki i druty.
(źródło: Deutsche Welle, Niemieckie służby bezpieczeństwa ostrzegają: terroryści testują różne scenariusze, 21.06.2018, LINK)

Aby należycie przedstawić Wam obraz zagrożenia, zacznę od najczystszej teorii bioterroryzmu, potem omówię rycynę i jej toksyczne właściwości, a na końcu tok postępowania przy kontakcie z nią. Oby nigdy nie ziściło się to, o czym tutaj piszę!

Bez wątpienia czyny Siefa Allaha H. były dokonywane świadomie i zostaną zaliczone do aktów terroru. Niemcy bardzo poważnie traktują takie sprawy. Wykorzystanie rycyny do zamachu nieco kłóci się z powszechnym postrzeganiem terroryzmu. Oczami duszy widzimy zamaskowanych ludzi pustyni w arafatkach, obwieszonymi dynamitem i z kałasznikowem przytroczonym do ramienia. Tak, to jedna z opcji. Wielu opcji. W niemieckim przypadku mamy do czynienia z bioterroryzmem, czyli wykorzystaniem bakterii, grzybów, wirusów i naturalnych toksyn przeciwko ludności (w domyśle rządom, państwom). Definicja jak definicja, na potrzeby wpisu nadaje się idealnie.

Chyba wszyscy pamiętamy temat wąglika, niemiłosiernie rozdmuchany przez media do tego stopnia, że powstawały żarty i piosenki o nim - bodaj Tomasz Jachimek śpiewał:

Wrzucam bakterie wąglika do kanalizacyjnych studzienek,
Żeby zatruła was woda z waszych kuchni i łazienek...

Efekty ataku bioterrorystycznego mogą być nieporównywalnie większe niż zamachu bombowego, czy strzelaniny. Potencjalne ofiary możemy liczyć nawet w setkach i tysiącach, choć w dużej mierze jest to zależne od charakteru broni i miejsca, w którym zostanie użyta. Poszczególne czynniki pogrupowano na trzy kategorie ze względu na szybkość rozprzestrzeniania się, zachorowalność oraz śmiertelność: A (wysokie parametry), B (umiarkowane parametry) i C (niskie parametry). Rycynę zakwalifikowano do grupy B, czyli czynników umiarkowanych. Do tej samej kategorii zaliczono cholerę, salmonellę, nosaciznę czy wenezuelskie zapalenie mózgu. 

Oczywiście rycyna nie jest ani bakterią, wirusem czy grzybem. To toksalbumina roślinna, czyli związek białkowy o strukturze podobnej do toksyn bakteryjnych, przez co charakteryzuje się tożsamym działaniem. Substancja jest Wam oczywiście znana dzięki rącznikowi pospolitemu (Ricinus communis), gdyż występuje w jego nasionach. Rycyna składa się z dwóch łańcuchów aminokwasów, które są połączone wiązaniem dwusiarczkowym. Łańcuch A wykazuje właściwości toksyczne, a łańcuch B wiąże substancję ze ścianą komórki. Toksalbumina wnika do komórek i destabilizuje je poprzez blokowanie wytwarzania białek niezbędnych do ich prawidłowego funkcjonowania. W efekcie komórki obumierają. Nietrudno przewidzieć ostateczny efekt, gdy toksyna dostanie się do organizmu człowieka. 

Zainteresowanie rycyną w kręgach militarnych jest żywe od ponad 100 lat. Podczas I wojny światowej Departament Wojny Stanów Zjednoczonych rozważał jej użycie na polu walki. Konflikt przeminął, chęci pozostały. W latach 40. Amerykanie przeprowadzali pewne testy, choć trudno powiedzieć, na jak dużą skalę były zakrojone. Opinia publiczna zaczęła kojarzyć rycynę dopiero po udanym otruciu bułgarskiego dysydenta Georgija Markowa w 1978 r. “Bułgarski parasol” był niesamowicie dobrze przemyślanym planem. Przypadkowe ukłucie metalową końcówką parasola w nogę na stacji Waterloo Bridge w Londynie było tak naprawdę iniekcją metalowej kulki o średnicy 1,5 mm wypełnionej rycyną. Markow zmarł po 4 dniach. Władimir Kostow wobec którego przeprowadzono taki sam zamach przeżył, bo skojarzył ze sobą fakty. W latach 2003-2004 rycynę znajdowano w listach kierowanych do amerykańskich senatorów. Był więc czas na oswojenie się z nią. 

Zawartość rycyny w nasionach rącznika wynosi od 1 do 5%. Wbrew pozorom nie jest wcale trudno ją uzyskać - wystarczy relatywnie prosty przerób wytłoków pozostałych po produkcji oleju. Nie mam zielonego pojęcia, co firmy z nimi robią, ale mam nadzieję, że są utylizowane i ściśle kontrolowane. Aresztowany Tunezyjczyk wybrał inną ścieżkę, gdyż w jego mieszkaniu znaleziono młynek, 3150 nieuszkodzonych nasion i 84,3 mg rycyny. Nie ma pewności, jak czysty związek udało mu się uzyskać, ale już to powinno dawać do myślenia. MTN (masa tysiaca nasion) rącznika to 300-400 g - można spokojnie założyć, że znaleziono 1 kg surowca. Z tego można uzyskać do 30-50 g rycyny. Śmiem twierdzić, że islamscy terroryści mają bardzo dobrze opracowany proces ekstrakcji tej toksalbuminy. Nie jest tajemnicą to, że Irak i Syria eksperymentowały z rycyną. Pogrążenie się tych krajów w konfliktach spowodowało niekontrolowany wyciek niebezpiecznej wiedzy, która trafiła ostatecznie w ręce terrorystów. I teraz odczuwamy tego skutki.

W przypadku tego konkretnego zagrożenia bioterrorystycznego należy rozważać przyjęcie toksyny przez drogi oddechowe, lub przez przewód pokarmowy. Nieświadoma iniekcja jest raczej niemożliwa, choć przypadki Markowa i Kostowa wskazują, że pomysłowość zamachowców nie zna żadnych granic. 

Jeżeli zakładamy, iż rycyna może zostać przyjęta przez drogi oddechowe, to musi mieć postać aerozolu, bądź pyłu. Szczególnie niebezpieczna jest rycyna zmikronizowana, gdyż w odpowiednich warunkach może zostać zawieszona w powietrzu przez wiele godzin. Wymaga to jednak uzyskania dużego stężenia i użycia odpowiedniego sprzętu. Niemniej ta droga wniknięcia toksyny jest brana najzupełniej serio. Początkowe objawy są grypopodobne - kaszel, mdłości, duszność, problemy z oddychaniem, nadmierna potliwość. Występują one dość szybko, powinny być zauważone już po 2-4 godzinach od przyjęcia rycyny wziewnie. Późniejsze objawy są charakterystyczne: płyn w płucach, zsinienie skóry, bardzo niskie ciśnienie krwi. Mniej więcej po 36-48 godzinach następuje zgon. Toksykolodzy określają śmiertelną dawkę rycyny w postaci aerozolu na 3 µg/kg m.c. 

Znacznie prawdopodobniejsze jest przyjęcie rycyny poprzez zatrucie wody czy żywności - czyli poprzez przewód pokarmowy. Pewnym pocieszeniem może być fakt, iż substancja ta ma kiepską wchłanialność, przez co potrzeba jej znacznie więcej. Wciąż jednak orbitujemy przy ilościach miligramowych. Związek nie rozkłada się w słabych kwasach, choć jest dezaktywowany przez ciepło: 80°C przez 60 minut. Wyższa temperatura przyspiesza ten proces. Pierwsze objawy zatrucia pojawiają się po kilku godzinach i przypominają zwykłe sensacje żołądkowe - mdłości, wymioty, biegunka. Po kilkunastu godzinach pojawia się krew w moczu, odwodnienie i ból w jamie brzusznej. Wątroba, nerki oraz śledziona powoli przestają pracować, w efekcie po 3-4 dniach następuje śmierć w wyniku niewydolności wielonarządowej. 

Rycyna nie wchłania się przez skórę ani nie przenosi się pomiędzy ludzi, zatem doraźna pomoc ofiarom nie jest obarczona dużym ryzykiem. Jednak objawy pojawiają się dopiero po pewnym czasie, co z pewnością utrudnia koordynację działań i poprawną identyfikację osób zatrutych. Toksykolodzy podkreślają, iż płukanie żołądka ma sens, jeżeli zostanie wykonane szybko, do godziny od przyjęcia rycyny. Zalecają podawanie dużych ilości węgla aktywnego oraz płynów. Nie zaszkodzi również umycie odsłoniętych części ciała i zmiana ubrania. Niestety, lekarze mogą tylko minimalizować efekty działania toksyny i wspomagać funkcje życiowe organizmu - antidotum na rycynę nie istnieje. 

Mam nadzieję, że już wiecie dlaczego postanowiłem poważnie potraktować informację o Tunezyjczyku i nasionach rącznika. Czyżby miała skończyć się epoka terroru efektownego, a zacząć terroru skutecznego? Czy skończą się głośne eksplozje i porwania, a zaczną ciche otrucia? Jeśli tak, to przyszłość wcale nie rysuje się w jasnych barwach. Sprawdźcie lepiej zapas kapsułek z węglem w domowej apteczce.

Chcesz wiedzieć więcej? Wybrałem dla Ciebie:

Audi J. Belson M. Patel M. 2005. Ricin poisoning - a comprehensive review. JAMA. [A]
Daniszewski P. 2013. Charakterystyka patogenów mogących mieć zastosowanie w ataku bioterrorystycznym. International Letters of Social and Humanistic Sciences. [B]
Kopeć R. 2014. Zastosowanie broni biologicznej w konfliktach zbrojnych i atakach terrorystycznych. Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. [C]
Nowacki G. Krysiuk C. 2014. Nowe trendy współczesnego terroryzmu. Logistyka. [D]

Spodobał Ci się mój wpis? Polub mój fanpage i bądź na bieżąco!
Chcesz mi pomóc? Skomentuj wpis, udostępnij go w mediach społecznościowych.
Możesz również wyrazić wdzięczność poprzez widget Zrzutki.
Dziękuję za Wasze wsparcie!

16 komentarzy: