Zdecydowana
większość wpisów do Manuału Zielarskiego dotyczyła kwestii
historycznych. Pojawiały się posty etnobotaniczne, opisujące
znaczenie roślin leczniczych w kulturze człowieka, jak i również
notatki przedstawiające terapie ziołami w minionych wiekach.
Ostatnio doszedłem do wniosku, że na blogu jest nieco za dużo
historii a za mało fitoterapii takiej, jaką znamy dzisiaj.
Dlatego
postanowiłem co pewien czas (z racji wyjątkowej pracochłonności
postów) publikować wpisy będące monografiami roślin leczniczych
mojego autorstwa, które powstawać będą na podstawie zebranych
źródeł pisanych z ostatnich 200 lat. Do monografii włączyłem
również zapisy z prywatnych notatek zawierające (przynajmniej dla
mnie) cenne spostrzeżenia i uwagi. Stworzenie takich wpisów do
Manuału Zielarskiego jest trudne i męczące – jakby tworzyć
rozdział do książki. Liczę na to, że ten i każdy kolejny wpis,
będzie zasługiwać na Wasze uznanie. Jeżeli ktoś chce, może mi
się odwdzięczyć, rozpowszechniając linki do Manuału Zielarskiego
oraz klikając "lubię to", oraz "udostępnij" na
Facebooku.
Jeżeli
takie monografie spodobają Wam się (a zobaczę to po ilości odsłon
i statystykach tekstu), pomyślę o zapisaniu ich w formie
papierowej. Przecież nie ujawnię wszystkich tajemnic fitoterapii od
razu! :)
MONOGRAFIA
MANUAŁU ZIELARSKIEGO
NUMER
1-FL
Viola
odorata L. - Fiołek wonny
Flores
Violae odoratae / Flores Violarum – kwiaty fiołka wonnego
Kwiaty
fiołka wonnego były opisywane przez Dioskurydesa pod nazwą ion
(ιον).
W powszechnym użyciu znalazły się już za czasów Hipokratesa,
czyli niemal 400 lat wcześniej.
Fiołek
wonny kwitnie na przełomie marca i kwietnia (III/IV), choć po
własnych obserwacjach widzę, że pierwsze zbiory kwiatów fiołka
można rozpoczynać po 15 marca. Nie ma co zwlekać ze zbiorem,
powinny być pozyskiwane natychmiast po rozkwitnięciu i niemal
natychmiast przetworzone. Zbierać należy same kwiaty, tak jak to
możliwe ograniczyć ilość zielonych elementów, pomimo że również
należy je uznać za wartościowe leczniczo. Ponieważ atutem kwiatów
fiołka jest ich piękna barwa, odrzucamy surowiec źle wybarwiony
oraz kwiaty liliowe, oraz białe. Surowiec świeży powinien
charakteryzować się silnym aromatem oraz mocną barwą. W takim też
stanie powinien być przerobiony lub jeżeli taka jest potrzeba –
ususzony.
Proces
suszenia opiera się na dwóch zasadach – niskiej temperaturze
(maksymalnie 30°C)
oraz braku dostępu światła. Surowiec odpowiednio wysuszony niemal
nie posiada zapachu, smak drapiący, kolor zachowany. Niegdyś
praktykowano wkładanie do szklanych pojemników (najlepsze te z
ciemnego szkła) kawałków kłączy irysu germańskiego, który
dzięki swojemu aromatowi fiołków, mógł nieco polepszyć wartość
suchego surowca pod tym względem. Jak wspomniałem, do
przechowywania najlepsze są szklane słoje lub jakiekolwiek naczynia
suche i szczelne. Wysuszone kwiaty fiołka należy przechowywać w
cieniu, przy kategorycznym braku dostępu światła, lecz praktyka
pokazuje, że może nie na wiele się to zdać. Kwiaty zebrane z
dwóch różnych miejsc w tym samym czasie, pomimo takich samych
warunków konserwacji, potrafią w różnym czasie stracić swoją
barwę, przy czym różnica sięga nawet kilku miesięcy.
Wszystkie
surowce pozyskiwane z Viola odorata,
mogą być fałszowane lub zanieczyszczone częściami innych
gatunków rodzaju Viola
z racji dużego podobieństwa. Fiołki łatwo i chętnie krzyżują
się ze sobą, przez co rozpoznawanie poszczególnych gatunków jest
utrudnione lub wręcz niemożliwe bez dokładnych badań. W
dawniejszych pracach zwracano uwagę na możliwość fałszowania
gatunkami V. canina
(fiołek psi), V. mirabilis
(fiołek przedziwny), V. palustris
(fiołek błotny), V. reichenbachiana
(fiołek leśny) i V. suavis
(fiołek bławatkowy). Nie znam szczegółowych różnic
fitochemicznych pomiędzy tymi gatunkami a V. odorata,
mogą być mniej lub bardziej cenne i tym samym użyteczne dla nas,
lecz skoro zbieramy kwiaty fiołka wonnego o ustalonym chemizmie, to
postarajmy się nie mieszać gatunków.
Kwiaty
fiołka wonnego pachną tak przyjemnie dzięki obecności olejku
eterycznego, którego jest jednak niewiele, bo 0,003%. Z kilograma
(1000 g) świeżych kwiatów, można uzyskać ilości
nieprzekraczające 0,03-0,04 gram, a więc ilości bardzo niewielkie.
Charakterystyczny zapach uwydatnia się przy rozcieńczeniu olejku w
proporcji 1 : 5000-10000. W farmacji i perfumerii kwiaty zalewano
oliwą z oliwek. Taki macerat olejowy nazywano oil of
violets lub huile de
violtte. Określenie eau
lub esprit de violette
było zarezerwowane dla nalewki z kłączy irysu germańskiego.
Wiemy
o obecności saponiny, lecz wiedza ta jest stosunkowo nowa – przed
drugą wojną światową o tym nie wiedziano, pomimo trafnej
identyfikacji innych substancji biologicznie aktywnych. Saponiny
zostały wykryte dzięki badaniom aktywności hemolitycznej wyciągu
z kwiatów fiołka. Odnotowano istnienie flawonoidów, zwłaszcza
rutyny oraz wiolakwercetyny. Barwę nadają antocyjany, z których
najważniejsze są: wiolanina, będąca glikozydem delfinidyny i
gauina (gauin?) - glikozyd cyjanidyny. Obecne są także woski,
triterpeny pentacykliczne (frydelina i pochodne), salicylan metylu.
Dla niektórych może być zaskoczeniem obecność alkaloidu (tak,
alkaloidu) wioliny, którą wpierw pomylono z emetyną. Oprócz tego
występują białka, cukry redukujące, sole mineralne (głównie
fosforowe) oraz witamina C.
Każdy
z nas będąc w drogerii czy też perfumerii, od wąchania aromatów
i kompozycji, po kilku-kilkunastu minutach dostaje przysłowiowego
kręćka. Nie inaczej jest z zapachem fiołków, który po dłuższej
ekspozycji może wywoływać złe samopoczucie, zawroty głowy, a
także omdlenia.
Świeże
kwiaty fiołków były wykorzystywane do produkcji syropu fiołkowego,
który niegdyś był całkiem chętnie stosowany przy leczeniu
dzieci. Dzięki intensywnej, fioletowej barwie i słodkiemu smakowi,
wykorzystywano go jako corrigens
przy gorzkich lekach. Co więcej, z powodu obecności saponin i
wioliny (wiola-emetyny jak ją zwano), działa wykrztuśnie
(expectorans), przez
co stosowano syrop przy chorobach dróg oddechowych, zapaleniu
oskrzeli, płuc, mokrym kaszlu. Przy przedawkowaniu objawia się
działanie lekko przeczyszczające (laxativum)
i wymiotne (emeticum).
Ciekawostką jest to, że dobrze przygotowany syrop fiołkowy, służył
do określania pH badanych substancji. Dodatek kwasu spowoduje zmianę
zabarwienia na czerwony a zasady na zielony. Dlatego nie dodajemy
cytryny do takiego syropu, gdyż antocyjany mogą zmienić swoje właściwości i utracić wartość
leczniczą. Istnieją dwie szkoły produkcji takiego syropu – z
alkoholem i bez. Podane proporcje można zmniejszać lub zwiększać
(tyczy się to każdego przepisu). Warunki przechowywania jak przy
suszonych kwiatach.
Sirupus Violae
(ze spirytusem)
Flores Violae odoratae 280,0
Aquae destill. 570,0
Sacchari albi 1120,0
Spiritus 78,0
Do
dużego słoja włożyć kwiaty fiołków, skropić je spirytusem i
zalać gorącą, destylowaną wodą. Zakręcić, macerować przez 12
godzin, następnie odcedzić (można wycisnąć kwiaty przez gazę –
wówczas przecedzić), dodać cukru, rozpuszczając go na zimno. Do
małych słoików.
Sirupus Violae (bez
spirytusu)
Flores Violae odoratae 400,0
Aquae destill. 700,0
Sacchari albi 1300,0
Kwiaty włożyć do dużego
słoja, zalać gorącą wodą. Zakręcić i macerować 12-24 godziny.
Następnie kwiaty wycisnąć, całość przecedzić i przelać, dodać
cukru, rozpuszczając go na zimno. Do małych słoików.
Kwiaty można również przerobić
na tzw. konserwę czy też powidełka, stosując jako dodatek do
wypieków.
Conserva Violae odoratae
Flores Violae odoratae 100,0
Sacchari albi 300,0
Spiritus 60,0
Glycerini* 40,0
Do moździerza kwiaty fiołka,
nieco spirytusu, gliceryny* (nie jest niezbędna, ale nada
konsystencję) oraz cukru. Rozcierać, stopniowo dodając wszystkie
składniki.
Co do innych właściwości
leczniczych kwiatów fiołka, obecność antocyjanów jest oczywiście
wskazana w naszej diecie ze względu na ich właściwości
przeciwzapalne (antiphlogisticum) oraz uszczelniające i wzmacniajace
na ściany naczyń krwionośnych (vasotonicum). Sugeruje się
także aktywność przeciwbakteryjną (bactericidum), co można
wykorzystać (razem z właściwościami przeciwzapalnymi) w prostych
naparach na niewielkie zmiany dermatologiczne.
Spodobał Ci się ten tekst? Polub mój fanpage i udostępnij tekst na Facebooku.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Cześć! Przyjemny artykuł, i całkiem na czasie, gdyż od czwartku zamierzam zabrać się za przerób fiołków z przydomowego ogródka. Mam pytanie odnośnie antycyjanów - możesz podeprzeć jakimś źródłem informację, że zakwaszenie syropu pozbawi je właściwości leczniczych? Wiem, że w zależności od pH roztworu zmienia się budowa chromoforu cząsteczki antocyjanu, ale skąd informacje, że ma to wpływ na właściwości lecznicze?
OdpowiedzUsuńWiem jedynie, że zbyt długie ogrzewanie może rozerwać wiązanie glikozydowe w cząsteczce flawoinoidu (i wtedy właściwości utracimy na pewno), więc dobrym pomysłem jest zalanie po prostu gorącą wodą zamiast gotowania do konsystencji syropu, jak to się często robi.
Życzę miłej niedzieli i dalszej owocnej pracy nad manuałem!
Pozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz!
UsuńCo do właściwości leczniczych i antocyjanów - antocyjany są dosyć trwałe w środowisku lekko zakwaszonym a ich barwa jest również zależna od kompleksów z metalami. Wiadomo, że silne kwasy rozkładają te kompleksy, przez co widzimy czerwoną barwę. Być może jest to twierdzenie nieusprawiedliwione, lecz według mnie, rozpad takich kompleksów i przez to wszelkie zmiany w budowie cząsteczki (czyli przesunięcie barwy ku czerwieni, brązom lub zieleniom) powodują, że zmieniają się ich właściwości chemiczne, fizyczne i lecznicze. Wiele związków składa się z tlenu, wodoru i węgla - ale to od tego jak te pierwiastki są poukładane, zależy aktywność biologiczna. Nie znam badań, które potwierdzają moją tezę, lecz zazwyczaj spotykam się z informacjami dotyczącymi antocyjanów, żeby nie manipulować pH i przez to nie zmieniać ich barwy. Skoro są takie informacje, musi być jakaś myśl za nimi. Nie wiem czy ta odpowiedź Panią satysfakcjonuje, ale sądzę że skoro wiemy że np. delfinidyna działa dobrze w pH 7, to nie kombinujmy z pH 3 ani 11, bo możemy się na tym przejechać :)
Co do drugiego akapitu - tutaj po części też o to chodzi, lecz przyjęło się, że z surowców aromatycznych, olejkowych (a takim jest fiołek), syropy robi się na zimno. Tak więc tylko zalanie gorącą wodą i potem cedzenie i rozprowadzanie cukru, zamiast gotowania :)
Pozdrawiam,
Bartłomiej Byczkiewicz
Zedytowałem wpis, zamiast kategorycznej tezy wpisałem ostrzeżenie. Coś jest na rzeczy, gdyż nigdy nie spotkałem się z przepisem na syrop fiołkowy z dodatkiem cytryny czy też innego kwasu. Również starsze dzieła przestrzegają przed zmianą barwy.
UsuńPozdrawiam!
Właśnie gdzieś widziałam przepis na syrop fiołkowy z dodatkiem cytryny, dlatego mnie zaciekawiło, czemu przed zakwaszeniem syropu przestrzegasz. Może sama z ciekawości się do tego dokopię.
UsuńDywagując jednak dalej, można by się zastanowić nad czarną porzeczką, która jest bogata w kwas askorbinowy (i pewnie inne kwasy), a mimo tego pisze się, że zawiera antocyjany jako aktywne antyoksydanty.
Oczywiście zgadzam się, że zmiana w obrębie budowy cząsteczki, czy to izomerii (przykład mentolu), obecności lub braku grupy funkcyjnej itp., zmienia właściwości związku. Przykładów można by mnożyć. Zostaje jeszcze kwestia pH w ludzkiej jamie ustnej, nie mówiąc już o żołądku - i pytanie, czy antocyjany zdążą się wchłonąć nim kwaśne pH zmieni ich formę.
Myślę, że mimo wszystko dodam trochę cytrynki dla lepszego koloru syropu ;)
Przestrzegam przed zakwaszaniem syropu ze względu na dwie rzeczy - po pierwsze zmiany w budowie antocyjanów pod wpływem silnego kwasu a po drugie - skoro fiołkowy, to niech ma kolor fiołków :) Prawidłowo przygotowany syrop ma intensywną barwę fioletową, coś w stylu denaturatu :)
UsuńOczywiście, że można się zastanowić. Jak to jest, że w owocach nie zachodzą takie zmiany, pomimo istnienia bardzo silnych kwasów organicznych. Cóż, jest to środowisko jakby nie było zamknięte, zupełnie inne niż wlanie cytryny do syropu :) Być może to ja popełniam błąd stawiając takie tezy. Również zawsze mnie ciekawiło to, jak skonstruowane jest to wszystko, że działa na nasz organizm, pomimo tak niekorzystnych warunków wewnętrznych, jakim są kwasy żołądkowe.
Pratchett pisał w jednej ze swoich książek, aby zanadto nie dociekać dlaczego to tak działa, bo prawda i konsekwencje wynikające z jej poznania, mogą się nam nie spodobać (tak humorystycznie oczywiście) :)
Co do cytrynki - barwa przejdzie w różową o ile się orientuję :) Nawet przy prozaicznym zalaniu alkoholem może się odbarwić, bo wolne kwasy mogą w nim krążyć. Dlatego przy miareczkowaniu z pomocą etanolu, zobojętnia się go :)
Pozdrawiam!
Wg Różańskiego, środowisko kwaśne wpływa dodatnio na właściwości antocyjanów. Spotkałam się zresztą już z tym twierdzeniem będąc na warsztatach u uczennicy tego pana. Mnie sam mechanizm ciekawi bardzo, być może jako chemik mam do tego tematu zbyt analityczne podejście, aczkolwiek poparcie twierdzeń badaniami naukowymi pozwala odróżnić fitoterapię od magii ;) Dlatego myślę, że warto by było takich publikacji poszukać. Może też rozwijając bloga pomyślisz o dodawaniu literatury, chociażby ważniejszych pozycji, pod postami? To zawsze uwiarygodnia informacje.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dzień dobry :)
UsuńCóż, ja nie jestem tym 'doktorem' i nie występuję w konferencjach obok Jerzego Zięby, więc mogę mieć inne zdanie na pewne tematy. Bez wątpienia pH wpływa na antocyjany, być może wpływ dodatni lub ujemny, zależy od konkretnego związku - ale to są kwestie do zbadania i udowodnienia. Jestem zielarzem, nie mogę równać się z chemikami, biochemikami ani nikim innym wyspecjalizowanym. Czytam, staram się rozumieć, być może nie wszystko "ogarniam" umysłem. Czas najlepszym nauczycielem.
Pozdrawiam i zachęcam do dalszego komentowania :)