Grudzień jest czasem prawdziwych żniw dla firm zajmujących się handlem przyprawami. Wprawdzie latem też kupujemy sporo aromatycznych ziół i mieszanek, bo kisimy ogórki i robimy wszelakie przetwory warzywne, ale prawdziwy konsumpcyjny boom przypada dokładnie na ostatni miesiąc roku. Właśnie wtedy doceniamy niezwykły zapach goździków, smak cynamonu i imbiru oraz dekoracyjny wygląd anyżu gwiaździstego – te kolonialne specjały królują na naszych świątecznych stołach, w masowo kupowanych mieszankach piernikowych i przyprawach do grzanego piwa oraz wina. Niestety, bardzo często zapominamy o niepozornym surowcu, który jest prawie zawsze obecny w ich składzie. Można znaleźć go w każdej kuchni, wielu używa na co dzień, ale mało kto zwraca na niego swoją uwagę. Czym ziele angielskie zasłużyło sobie na taką wzgardę?