Dobry
znajomy powiedział kiedyś do mnie "jeleni w tym kraju nie
brakuje". Niechętnie zgodziłem się z nim. Instynkt
samozachowawczy uległ ogromnej degeneracji i nie jest w stanie
wyczuć podstępu, choćby plułby nam w twarz. To jak z grą w trzy
kubki na Krupówkach: setki turystów dały się naciąć na oszustwo
wymyślone jeszcze w czasach, gdy ludzie próbowali krzyżować się
z rzepą! Coraz łatwiej przychodzi mydlenie oczu ładnymi grafikami
i cudownymi opisami - staram się jednak rozpoznawać drobne
krętactwa i jeżeli jest to możliwe – publicznie je wytykać.
Pewien
użytkownik portalu Wykop.pl zalinkował do strony internetowej
sprzedającej angielskie mieszanki ziołowe do palenia – takie
"zdrowsze" zamienniki tytoniu. Niedawno opisywałem
papierosy lecznicze, więc temat żywo mnie zainteresował.
Kliknąłem, poczytałem, posprawdzałem – i o to zdaję Wam
relację z mojego śledztwa!
Opisywana
przeze mnie strona to zioladopalenia.pl. Domena została zarejestrowana 26.02.2017 roku, czyli prawie dziewięć
miesięcy temu. Wygląda wprawdzie nieco pusto, ale jak na
internetowe standardy – zupełnie znośnie. Odwiedzających wita
hasło "Oxford Blend. Zioła do palenia. Celebruj palenie z
naszymi mieszankami." Możemy zobaczyć trzy opakowania takich
miksów oraz opis firmy. Wynika z niego, iż Oxford Blend stworzono w 2015 roku w Wielkiej Brytanii i od tego czasu rozwija
się nadzwyczaj prężnie. Kliknięcie "About" przenosi nas
do świata... fantazji.
Podstrona
informuje o trzyosobowym, zespole tworzącym Oxford Blend. Sądząc
po imionach i nazwiskach, dwie osoby są narodowości polskiej –
czyli firma na wskroś krajowa! Wyjątkowo korporacyjne opisy każą
sądzić, iż chodzi o coś więcej, niż zwykłe ziółka do
palenia:
Team
= rodzina. Jako gatunek ludzki nie możemy być sami.
Nie jest to wcale odlegle od prawdy! |
Po prezentacji zespołu następuje nieco korporacyjnych sloganów, które w odniesieniu do profilu firmy brzmią wyjątkowo zabawnie:
Jesteśmy
zaangażowani w edukację naszej społeczności na temat znaczenia
zrównoważonego rozwoju w ziołolecznictwie – od ochrony
zagrożonych i ginących roślin i drzew oraz znalezienia
zrównoważonych sposobów zakładach (sic!) nowych plantacji. Naszym
zdaniem odpowiedzialna produkcja i gromadzenie leczniczych roślin
musi być nieodłączną częścią badań w medycynie.
Misja jak misja... |
Troska przejawia się w doborze producentów – podobno są to firmy z Polski, Wielkiej Brytanii i egzotycznego Meksyku. Boże! Żeby dostać choć jedną paczuszkę tych ziółek do analizy farmakognostycznej!
Podobno
liczby nie kłamią. Oxford Blend podaje pewne dane na swój temat:
50
kilogramów ziół przetwarzamy w ciągu kwartału
Kwartał liczy trzy miesiące, wychodzi jakieś 17 kilogramów suszu na miesiąc. Nie jest to liczba imponująca w żadnym razie. Autor powinien wykazać więcej inwencji w uwiarygadnianiu firmy.
87
około (!) stałych klientów i ta liczba stale rośnie
Nie
wygląda to na zyskowny biznes, zwłaszcza w porównaniu z
początkowymi zapewnieniami o dynamicznym rozwoju. Dalszych liczb
podawać nie będę – nie są nawet warte uwagi.
Po
zapoznaniu się z twardymi danymi i fikcyjnym zespołem, możemy
wrócić do strony głównej, gdzie pod zdjęciem komputera (co on ma
wspólnego z profilem firmy?) możemy przeczytać F.A.Q. Cenna rzecz!
Krótkie akapity informują nas o:
- szerokiej sieci sprzedaży (allegro)
- 100% legalności na terenie UE
- ekologiczności produktu (na to trzeba mieć autorze certyfikat!)
- korzystnym wpływie palonej mieszanki na zdrowie (tj. nietrujący dym :D)
- o możliwości uprzyjemnienia romantycznego wieczoru przez ziołowego papieroska
Poniżej
znajduje się odnośnik do sklepu internetowego – to dopiero
kuriozum. Oferta trzech mieszanek (po 18, 19 i 25 złotych) o których
nie mamy żadnej wiedzy, poza nazwą i ceną. Skład jest kompletnie
nieznany, nawet gramatura paczki nie jest podana! Równie dobrze
producent mógł nawrzucać tam listków z trawnika. Brak
wyszczególnionych składników jest dla mnie równoznaczny z próbą
dokonania uszczerbku na zdrowiu – czy ktokolwiek pomyślał o
alergikach? Próba powiększenia zdjęcia jest daremna, poza tym
linki fotografii ukazują fuszerę: Relaks Blend został podstawiony
na makiecie za iPhone'a, Red Moon za smartfon Della a Quit Blend za
palmtopa HP.
Mistrz komputera! |
Kochający klienci na stronie głównej to też lipa – i to każdy! Została ostatnia podstrona – kontakt. Możemy się z niej dowiedzieć, iż firma która zajmuje się tymi mieszankami, tak naprawdę nazywa się Harpa Limited i mieści się w Londynie. Faktycznie, taka firma istnieje, składa się z jednej osoby – Piotra F, który to jest jednocześnie dystrybutorem w Polsce (ależ to zakręcone!). Na samym dole strony znajduje się numer telefonu – identyczny ma pewien magister FIZJOTERAPII Piotr F., praktykujący ten zawód w Jeleniej Górze. Zgadzają się dane osobowe oraz adresy.
Co z "tradycją" od 2015 roku? Może chociaż to jest prawdziwe? Istnieje druga strona pana Piotra F. - oxfordblend.com, która została założona 05.01.2017 roku. Trudno oczekiwać, aby ktoś tworzył markę, nie rejestrując wcześniej tak podstawowej rzeczy, jaką jest domena.
Nie jest trudno zajrzeć za zasłonę niedomówień oraz kłamstw – wystarczy jedynie mocno tego chcieć! Naprawdę, przestrzegam Was przed korzystaniem z produktów, gdzie "coś" się nie zgadza - nie ma podanego składu, gramatury, a zdjęcia członków pionu produkcyjnego są żywcem wydarte internetowi. Musicie orientować się w dymie kłamstw, inaczej Wasze portfele będą lekkie. Jak ten dym.
Spodobał Ci się mój tekst? Polub fanpage Manuału Zielarskiego
i daj znać o istnieniu bloga innym!
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńa już klikałem na allegro "BIER TERA"
Kolejny szpieg firm nikotynowych
OdpowiedzUsuń